Biszkopt. Nie tak łatwy, jakby się wydawało. Tu czasem opadnie, tu nie wyrośnie, o zgrozo nawet i zakalec się pojawi. W internecie milion porad, rzucają tymi biednymi ciastami a efektu i tak brak. Mimo, że piekę nie od dziś do biszkoptu za każdym razem podchodzę jak do dużego wyzwania i prawda jest taka, że nie zawsze temu wyzwaniu podołam. I stało się, otrzymałam przepis idealny. Nic się nie rzuca, nie kombinuje z mąkami ziemniaczanymi. Jajka, mąka, cukier nic więcej. Siostra sprzedała mi patent na biszkopt leciutki jak piórko i wyrośnięty jak należy. Sekret - mąka krupczatka. Nigdy bym nie przypuszczała, że torty mojej babci zawdzięczają swoją delikatność właśnie tej mące.
Jeśli chodzi o technikę to są zasadniczo 3 najważniejsze rzeczy - dobrze ubite białka, stopniowe delikatne dodawanie pozostałych składników i właściwa temperatura.
Składniki (na blachę 20 cm):
- 5 jajek o temp. pokojowej
- 1,5 szklanki przesianej krupczatki
- szklanka cukru
Przygotowanie:
- Nagrzej piekarnik do 180 stopni, grzanie góra/dół
- Białka oddziel od żółtek. Ubij białka na wysokich obrotach do momentu, kiedy masa będzie tak sztywna, że po odwróceniu miski nie będzie wypadała. Pod koniec dodawaj stopniowo cukier (u mnie ok 7 partii), cały czas ubijając na wysokich obrotach. Następnie zmniejsz obroty miksera do niskich, dodaj żółtko w trzech partiach. Mąkę dodaj stopniowo na dwa razy i wymieszaj krótko na niskich obrotach lub najlepiej trzepaczką do momentu całkowitego połączenia masy. Ten ostatni moment jest dosyć ważny, należy obchodzić się z białkiem delikatnie.
- Dno tortownicy wyłóż papierem do pieczenia (boków niczym nie smaruj!) i wylej do blaszki masę, wyrównaj wierzch.
- Wsadź do nagrzanego piekarnika na poziom 1 niżej niż środkowy i piecz od 30 do 35 minut bądź do uzyskania suchego patyczka. Nie sprawdzaj biszkoptu wcześniej niż po czasie 30 minut.
Do blaszki 22 cm użyłam 7 normalnych jajek i odrobinę (ok 2 łyżek) więcej mąki.